Gdy w ciąży zapadnie wyrok. Trudne oczekiwanie na pierwszy poród i siła pozytywnego myślenia!

Tego dnia rankiem, kiedy mąż jeszcze spał, wymknęłam się do łazienki i pośpiesznie ale w całkowitym skupieniu czytałam instrukcję ciążowego testu.

Potem tylko 3 krople i minuta prawdy.

Tak! - krzyknęłam! Test wyszedł pozytywnie - co oznaczało ciążę. Mężowi pokazałam wynik, ale chociaż nie bardzo wiedział co oznaczają 2 równoległe linie na kawałku plastiku, to po mojej minie wiedział, jak je odczytać. Cieszyliśmy się razem.

Tego dnia w uskrzydleniu pobiegłam do pracy. Tak bardzo chciałam tego dziecka, że miałam cichą nadzieję, że może los obdarzy nas hojnie i będą bliźniaki - ustaliliśmy z mężem, że jeśli tak się stanie, i byliby to chłopcy to będą mieli na imię Franio i Antoś.

Niestety pierwsze USG rozmyło marzenie o bliźniętach, gdyż wykazało pojedynczy płód. Wykonane badania wyszły pozytywnie, ciąża przebiegała prawidłowo i czekaliśmy jedynie na potwierdzenie płci.

Kolejne USG 3D bezapelacyjnie potwierdziło płeć - chłopiec. Ku naszej radości wszystko przebiegało prawidłowo.

Ponieważ nowoczesne USG 3 i 4 D zaczynało być bardzo modne, a jako przyszli rodzice spragnieni naszego maleństwa, wiedzieliśmy, że w ten sposób, możemy zobaczyć w obrazie 3D nasze maleństwo w łonie. Umówiliśmy w tym celu wizytę.

zdjęcie usg dziecka

Tego dnia ułożenie płodu nam sprzyjało, bo oprócz genitaliów, mogliśmy oglądać śliczną buźkę naszego synka.

Podczas USG lekarz zaczął sprawdzać rutynowo wszelkie pomiary i przepływy. Po chwili uśmiech z jego twarzy zniknął, a głos nabrał niepokojącego tonu. Doktor dopatrzył się, że płód ma dwunaczyniową pępowinę, (jedna tętnica i jedna żyła), co oznacza, że brakuje jednego naczynia - drugiej tętnicy.

Nie bardzo wiedzieliśmy co to może oznaczać, jednak doktor kontynuował, że należy robić częste badania USG oraz echo serca płodu, ponieważ wadom pępowiny najczęściej towarzyszą inne wady organów wewnętrznych- przede wszystkim wady serca i nerek.

Ta wiadomość spadła na nas jak grom z jasnego nieba. Dotąd prawidłowo przebiegająca ciąża, okazała się sporym zagrożeniem zdrowia dziecka.

Po kolejnej konsultacji w innym gabinecie, trafiłam do szpitala na oddział patologii ciąży, gdzie poddano mnie szczegółowym badaniom. Jednym z ważniejszych było usg płodu oraz echo serca.

Wyniki były niepokojące, ponieważ jedna komora serduszka była dwukrotnie powiększona, dodatkowo lekarz zdiagnozował płyn w sercu w worku osierdziowym oraz powiększenie jednej z nerek. To wszystko wyglądało niepokojąco i rodziło podejrzenie wady serca.

Miesiąc spędzony w szpitalu, nie napawał radością. W głowie wciąż kłębiły się różne myśli, a co jeśli urodzi się chory? Nawet nie mogłam sobie wyobrazić takiej sytuacji.

Opieka medyczna w szpitalu, a przede wszystkim kardiolog dziecięcy był nie tylko wspaniałym lekarzem, ale i sprzymierzeńcem dla zestresowanych przyszłych rodziców. Należał do grona myślących pozytywnie i uspokajał, że nic nie jest jeszcze przesądzone - bo płód wygląda na prawidłowy, a obecne odchylenia od normy należy obserwować. Proszę być dobrej myśli - dodał doktor.

To wszystko było niczym zły sen. Przepłakałam wiele nocy, ale pewnego dnia mój teść przyniósł mi białą tasiemkę, pasek wykonany z lnu - powiedział, ze to tzw. pasek św. Dominika - patrona kobiet w stanie błogosławionym.

Pasek jest poświęcony i pobłogosławiony przez siostry zakonne, które deklarują modlitwę w intencji nienarodzonych dzieci. Musisz go tylko nosić do końca ciąży i wszystko będzie dobrze - powiedział.

Ta wiadomość była niczym wybawienie. Nie wiem, czy to faktycznie działało, ale to zdecydowanie było coś, czego potrzebowałam - niczym talizman, który miał mnie uchronić od złego.

Pasek był miękki i mogłam go nosić 24 h/dobę. Uwierzyłam, że za pośrednictwem świętego i modlitwy sióstr zakonnych, może on ochronić moje dziecko. Modliłam się i w sercu wierzyłam, że wszystko będzie dobrze i Marcinek - bo tak miał mieć na imię synek - urodzi się zdrowy.

Leżąc w szpitalnej sali głaskałam brzuszek i mówiłam do synka. Wyznawałam mu swoją miłość, głaskałam i śpiewałam mu. Wbrew temu, co pokazywały wyniki badań, ja wierzyłam całym sercem, że synek urodzi się zdrowy.

Nadszedł dzień porodu- i po 3 godzinach synek był już na świecie.

noworodek skala apgar

Pierwsze moje pytanie - czy jest zdrowy?

Moment wyczekiwania na pierwszą ocenę stanu zdrowia noworodka wydawał się wiecznością. Jednak otrzymany wynik 8/10 punktów w skali APGAR, kikla dodatkowych badań USG, echo serca i poza delikatnymi szmerami - synek okazał się zdrowy!

Komory serduszka się normalizowały, płyn w worku osierdziowym się zmniejszał, synek był dorodnym noworodkiem, pięknie ssącym pierś.

To było cudowne uczucie, niemal jak cud, który pozwolił mi cieszyć się wymarzonym macierzyństwem.

Dlatego tak ważne okazało się pozytywne myślenie, bo ono zmienia energię w naszym ciele, poprawia nam humor i sprawia, że oczekujemy najlepszego, a nie najgorszego. Dlatego dziękuję doktorowi, mojemu teściowi za mentalne wsparcie, za przekazaną nadzieję i wiarę, bo ona naprawdę może zdziałać cuda.

Dzisiaj Marcinek jest zdrowym, prawidłowo rozwijającym się chłopcem, a po dawnych problemach - został jedynie cień dawnych wspomnień. Dlatego nie warto brać dosłownie wszystkiego co mówią lekarze, nawet, gdyby mieli zawyrokować czyjeś życie, bo przecież nikt nie wie tego, co przyniesie dzień jutrzejszy…

Anna Brzóska

Komentarze Facebook

Aby dodać treść zaloguj się lub wyślij na adres redakcji)

Chcesz poinformować o konkursie, akcji lub ciekawym wydarzeniu, które organizujesz? Wyślij link do konkursu wraz z opisem na adres redakcji redakcja(@)blogimam.pl :)

Patronat BlogiMam